Mobbing to terror psychiczny. To gnębienie, prześladowanie i nękanie. Na jego proces składa się wiele aspektów, które decydują o niszczącym i destrukcyjnym charakterze tego zjawiska. Jednym z nich, mającym niebagatelny wpływ na postawy, zachowania, emocje i skutki ma czas. W samej definicji mobbingu, czas trwania ma znaczenie i stanowi jedną z najważniejszych jego przesłanek. Ściśle jest łączony z uporczywością i ma decydujący wpływ na siłę oddziaływania oraz skalę dezintegracji ofiary.
Pojawia się pytanie, kto miałby zatrzymać proces niszczenia? Pracodawca, który ma obowiązek przeciwdziałać mobbingowi i szanować godność w miejscu pracy czy może ofiara, która powinna umiejętnie przeciwstawić się naruszaniu jej godności, a może współpracownicy, którzy widzą wyraźniej, czują bardziej, bo są bliżej rozgrywanej akcji czy wreszcie mobber, który (przynajmniej na początku) może nie wiedzieć, że jego zachowania bolą.. coraz mocniej.
Wydaje się, że wszyscy mają w tym udział, ale kluczową odpowiedzialność ponosi pracodawca. To on ma obowiązek skutecznego i realnego przeciwdziałania mobbingowi, a także ma obowiązek sprawić żeby każda z osób w organizacji wiedziała jak powinna reagować w zetknięciu z zachowaniami mobbingowymi. Jeżeli pracownicy nie będą mieli świadomości i umiejętności w kontekście przeciwdziałania, a pracodawca zignoruje temat, to czas przejmie inicjatywę i dokona dzieła. Biorąc pod uwagę sam początek mobbingu to ofiara zazwyczaj jest zaskoczona tym, że „coś może być nie tak”. Nie potrafi zrozumieć raniących ją zachowań. Potrzebuje czasu na to, żeby zdefiniować sytuację w której się znalazła. Potrzebuje czasu, żeby wyjaśnić ją sama przed sobą. Potrzebuje czasu zanim się z kimś podzieli swoim doświadczeniem, bo widomo, że nie chce wyjść na osobę konfliktową, przewrażliwioną, „nie znającą się na żartach” czy niepasującą do zespołu. Czasami, gdy nieumiejętnie stawia granice, ściąga na siebie kolejne szykany.
Funkcjonując w coraz większym stresie, z czasem robi coraz więcej błędów w pracy, które są prezentem dla mobbera. Ofiara, w poczuciu niesprawiedliwości, z czasem może robić się agresywna w stosunku do innych. Z czasem zaczyna też mścić się na pracodawcy w różny sposób m.in. dokonując szkód na majątku firmy czy lekceważąc podstawowe obowiązki. Marnuje czas na udowadnianie swojego obrazu rzeczywistości – przed sobą, przed współpracownikami, przed pracodawcą. Marnuje, bo jest to już bezskuteczne, gdyż mobber zdążył już nakreślić i utrwalić swoją interpretację obrazu sytuacji i ofiary oraz swoją perspektywę wśród pracowników organizacji. Z czasem, ofiara popada w poczucie beznadziejności i bezradności i jedyne na co ma ochotę to opuścić miejsce pracy.
Mobber od początku nie próżnuje. Dezawuuje przydatność zawodową ofiary. Skrzętnie wykorzystuje popełniane przez nią błędy, publicznie wyciągając najmniejsze potknięcie. Z czasem rozbija więzi łączące ofiarę z innymi w zespole, osłabia ją, ogradza, eliminuje. Ewentualny sprzeciw lub agresję mobbingowanej osoby, wykorzystuje do obsadzenia siebie w roli ofiary, pokrzywdzonej przez skandalicznie zachowującą się ofiarę. Ma czas na manipulowanie rzeczywistością. Manipuluje ofiarą, współpracownikami i pracodawcą. Korzysta z danego czasu na zbudowanie swojej przewagi wynikającej z własnej bezkarności. Nierzadko korzysta z nieograniczonego dostępu do „ucha prezesa”, po to aby wykreować ofiarę jako osobę o niskich kompetencjach, mającą problemy z własnymi emocjami. Współpracownicy, którzy nawet jeśli na początku mogli, a nawet chcieli udzielić wsparcia ofierze – z czasem obojętnieją. Są zmęczeni jej problemami i całą sytuacją. Z czasem mają tego dosyć, nie chcą słuchać, nie chcą rozmawiać.
Zaczynają sądzić, że ofiara sama sobie zasłużyła na taki los i odwracają się od niej. Wolą mieć zniekształcony obraz ofiary i sytuacji, który z czasem się utrwala i staje się najlepszym wytłumaczeniem dla własnej bierności. Stają po stronie mobbera. Poza tym często opłaca im się być bliżej osoby, która ma poparcie pracodawcy, a nie iść pod prąd. Takie, i nieskończenie wiele innych scenariuszy mogą się ziścić gdy pracodawca nie reaguje i…..daje czas. Najgorzej, gdy wraz z mijającymi tygodniami i miesiącami, karmiony przez długi czas opowieściami mobbera, zaczyna przyjmować jego perspektywę. Ofiara staje się skrzywdzona potrójnie. Gdy ofiara odchodzi z pracy, większość osób oddycha z ulgą. Jednak mobber pozostał. Dostał nowy zastrzyk czasu - przygotuje się lepiej… z czasem dojdzie do perfekcji.
Tytuł „Czas – cichy zabójca” zapożyczyłam z projektów „Czad – cichy zabójca”, które realizowałam pracując w branży gazowniczej. Nierzadko zdarzały się tragedie na skutek zatrucia czadem – tlenkiem węgla. Bo ten nie ma zapachu, nie widać go…. ale z czasem zabija. Formą obrony jest właściwe, świadome postępowanie z wentylacją w pomieszczeniach czy serwisowaniu urządzeń grzewczych. Kolejnym sposobem ochrony jest zainstalowanie czujnika czadu, który będzie alarmował w przypadku przekroczenia jego stężenia w pomieszczeniu. Podobnie w organizacjach, które chcą zapewnić pracownikom bezpieczne miejsce pracy. Warto świadomie i realnie przeciwdziałać budując świadomość wszystkich pracowników co do zachodzących procesów, warto też rozstawić i obserwować punkty ostrzegawcze, które wskażą, że najwyższy czas na zdecydowane kroki, zanim nie będzie za późno.